zdjęcie po burzy :)
Wczoraj była u nas strasznie mocna burza, lało nie samowicie mocno, grube krople i do tego nad samym domem grzmiało i błyskało się. Bałam się jak nigdy. Wszystko powyłączałam nawet zeszłam na dół z małym zeby w razie czego nie spać pod samym dachem. Jak się ma przykre wspomnienia z dzieciństwa z udziałem burzy to nie idzie wyleczyć później tego lęku przed nią. Trzy razy wracała do nas, za trzecim razem juz bez deszczu i trochę słabsza była. Raz mignęło światło - u nas to standard burza jest - nie ma światła - ale na szczęście tym razem było :)
W taki właśnie sposób pozbyliśmy się lodówki. Jak się przeprowadziliśmy tutaj to bardzo często wyłączali nam prąd i od samego początku coś zaczęła nam szwankować,aż od wczoraj nie mrozi nam. Na początku myślałam ze to jej przejdzie bo zawsze tak miała jak prądu nie było. Ale nie tym razem. Na początku miała 7 stopni później zrobiło się 8 a dzisiaj juz ma 9.
Najpierw wydzwaniałam po serwisach kto mi to zrobi, żaden nie chciał podać kosztów, az trafiliśmy na takiego pana który w prost powiedział ze koszt naprawy miedzy 200 a 400 plus gaz 250 no i nie gwarantuje ze to co odrazu naprawi to jest to. Tak więc stwierdziliśmy ze to nie ma sensu i pojechaliśmy po nową lodówkę. Jutro mają nam ją dostarczyć. Kolejny nowy sprzęt. Jak się sypie to już wszystko :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz