Jak to u nas bywa w "te dni" jestesmy rozdraznione, wszystkiego się
czepiamy. Po prostu nie idzi z nami wytrzymać. No i ja teraz też tak
mam. Wczoraj poszliśmy z mężem na lody do sklepu, zawsze to bym wzięła
tylko wodnego,ale nie tym razem. Bo w tym miesiącu chce mi się
slodkiego.
Synek już krzyczy jakiego chce mąż też już wie i ja też.
Wyciagam rękę po swojego loda w kubeczku a maz na to : przecież one są
bardzo słodkie nie zjesz ich. A ja że zjem właśnie je chce i tyle. On ok
to weź. I jego mina że jak to te. W "te ciężkie " dni kobiecie nigdy
się nie odmawia bo jak mówi że.chce to to jest tego na 100% pewna.
Później było po jeszcze jednym lodzie wodnym. I tak zaspokojona
słodyczami wracalam z zadowolona miną do domu. I odrazu humor się
poprawił. Chociaż w tym miesiącu nie jest tragicznie to jednak humorek
mam i oby nikt nie wchodził mi w drogę.
A dzisiaj na drugie sniadanie
Kawa mrożona z lodami i drodzowka z makiem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz