środa, 1 października 2014

ostatni wpis we wrześniu...

Dzisiaj miałam Ciężki ale za to bardzo wygimnastykowany dzień.
Jakiś czas temu (w sierpniu) pisałam ze robimy pokój synów tzn ocieplamy go od nowa. Tak więc pokój już ocieplony, nida położona, zagipsowane wszystkie ściany, pomalowany cały pokój, trzy dni po wymalowaniu czekaliśmy az odgazuje farba i dzisiaj...
No właśnie dzisiaj wszystko wnosiliśmy z mężem tzn. najpierw wykładziny położyliśmy, listwy przykręciliśmy i się zaczęło chodzenie po schodach po..
Po łóżko piętrowe i tak chyba ze 4 razy po tych moich schodach a ze schodów mam az 32 i tak góra dół góra dół to mnie wszystko boli. Później trzeba było jeszcze łóżeczko znieść ( no bo młodego już eksmitowaliśmy do drugiego pokoju), później na dół po odkurzacz, a to mężowi przypomniało się ze coś mu jeszcze brakuje więc latałam jak głupia. Ale za to aerobik był niesamowity !!! Po młodego trzeba było pójść do szkoły (zrobiłam 4km) jak wracałam to myślałam ze nie dojdę do domu tak mnie już nogi bolały, a że ostatnio dałam adidasy do naprawy to szłam w butach na koturnie. Później tylko zabawki poukładaliśmy trochę ciuchów przebrałam z ich szaf no i mamy efekt rewelacyjny. Fakt brakuje tylko kilka półek i biurka ale to z czasem. Najważniejsze ze mamy już malowanie za sobą. Także stwierdziliśmy że lampa która wcześniej była już nie pasuje w tym miejscu co była i trzeba kupić nową.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz