czwartek, 14 sierpnia 2014

wakacje pełne wrażeń

i jestem z powrotem :)
Czwartego pojechaliśmy juz wszyscy do babci i starszego syna na wakacje. spedziliśmy tam tylko 9 dni bo mąż nie mogł już wytrzymać nic nie robiąc ... :( mimo ze co chwile znajdował sobie zajęcie.
Ale za to byliśmy nad morzem w miedzyzdrojach. Dzieci siedziały trzy godzinki w wodzie bawiły sie pluskały. Strasznie duzo ludzi, nie mozna było przejsc po plaży, ciężko było ze znalezieniem miejsca aby sie rozłożyć. Na nasze szczescie jedno miejsce czekało na nas przy samiutkiej wodzie :)
Jazda w tamtą i z powrotem odbyła sie bez korków bo jechaliśmy w tygodniu. Ale za to mieliśmy nie miłą kolizje. Pan wjechał nam w tyłek i jeszcze miał pretensje jak by to była nasza wina. Przed nami jechał krawter ktory nagle zatrzymał sie, w pierwszym momecie myślałam ze ktos w ostatniej chwili zatrzymał sie przed nim bo nie miał zadnego kierunku włączonego i jeszcze daleko był od wjazdu, jak my sie zatrzymaliśmy to dopiero włączył kierunkek ze bedzie skrecał w lewo, my już staliśmy a ten z tyłu centralnie wjechał w nas, to było olbrzymie zaskoczenie bo nie spodziewaliśmy sie, gdyż juz staliśmy i nagle te bum... masakra. Nawet nie chamowaliśmy gwałtownie. Poźniej miał pretensje ze policje wezwaliśmy, ale mamy takie prawo zwłaszcza ze my nie z tamtąd i on też nie.
Z atrakcji jakie my jako dorośli mieliśmy ( tu musze sie pochwalić bo nie mam nigdy okazji aby tak spedzic weekend), zrobiliśmy grila z kuzynostwem bratem i naprawde rewelacyjnie sie bawiłam zreszta wszystkim sie podobało. W koncu mozna było usiąść napić sie porozmawiac pośmiać a przedewszystkim wszystko było na luzie. Siedzieliśmy do prawie 5 nad ranem. Było tez i ognisko przy ktorym później ogrzewaliśmy sie. Troche mieszaliSmy piwo wódke i wino, o dziwo nic nam na nastepnym dzień nie było. Ja juz miałam pobudke o 8 rano i nawet dobrze sie czułam. A czemu nie mam takiej okazji bo wyznaje taką zasade ze jeżeli jeden z rodziców ma ochote na piwo wino itp to drugi nie pije, i u nas jest tak zawsze ze jak mąż ma (a on bardzo zadko kiedy ma) ochote to sobie wypije jedno piwko. Wtedy ja już tez nie moge.

Droga powrotna do domu była straszna. Jak juz tylko zjezdzaliśmy z obwodnicy szczecina na S3 to zaczeło padać. I to jak, że nic widać nie było. W jednym miejscu dosłownie kilka metrów przed nami przeszedł wir można powiedziec ze nie duże tornado a zaraz za nim tak sie rozpadało ze wjechaliśmy w taką ulewe ze samochodu przed nami nie było widać jechało się z taką myślą ze on jedzie przed nami jechaliśmy z 30km/h może mniej, nasuwała sie nawet taka myśl ze może stanąc no ale też niebezpieczne byłoby to bo. Jakoś wyjechaliśmy i co kilka metrów spotykał nas podobny deszcz i silny wiatr.

 Wjaz na A2 był spokojny i tam juz świeciło ładne słoneczko, oczywiście położyłam bilet na torebce i tak ją brałam ze mi wyleciał, jeszcze szukaliśmy przed samymi bramkami biletu. Znalazł sie pomiędzy fotelami. Masakra.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz