sobota, 16 sierpnia 2014

Przeliczeni

W numerze lipcowym Glamour był ciekawy artykuł o liczbach. Ale takich nie zwykłych. Opowiada on o przeliczeniach tego co jemy,ile zrobiliśmy kroków,w jakim tempie przeczytaliśmy książę ,ile kalorii zjedlismy,jaki mamy nastrój itp. Ja też tak kiedyś robiłam, wszystko liczyłam przeliczalam ile za ile po ile czy za dużo może za mało. Często spotykalam się z krytyką i wysmiewano się ze mnie. Mama z siostrą zawsze mówiły że pasuje do poznaniakow bo oni tacy sami. Z czasem starałam się ograniczać albo po cichu to robić aby nikt nie widział i nie słyszał. Ale do dnia dzisiejszego mi to zostało,lubię liczyć i przeliczać np ile na co czasu tracę,ile czasu zajmuje mi przeczytanie książki, albo przeliczam co np za 100zl mogę kupić dzieciom jak mąż chce kupić coś co mi nie pasuje i mu to wyliczam. Mam taki przelicznik,może to śmieszne ale zawsze działa. Zapisuje nawet miesięczne wydatki, nie wszystkie ale tych co nie zapisuje w zeszycie to mam w głowie,co za ile i na co zostało wydane.
 Po tym artykule jakoś tak mi sie lepiej zrobiło że nie tylko ja wszystko co się da liczę, że są też i inni którzy liczą i liczą i liczą.
Są nawet aplikacje do tego przeznaczone, ja napewno z nich nie skorzystam bo nie chce aby ktoś to za mnie robił. Lubię robić to sama bez niczyjej pomocy. W końcu nogę powiedzieć że to w jakimś rodzaju moje hobby :) Męża też trochę tym zarazilam, on to ciągle przelicza ile palą nasze samochody, mimo że ma komputer pokładowy to sam też przelicza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz