Pakując się na wyjazd wszystko wzięłam dla dzieci z kosmetyków ale o sobie zapomniałam jak nigdy. To pewnie przez to że akurat jak się pakowałam zabrali nam światło. Znowu jakaś awaria, ostatnio dość często mają awarię. No ale nic, w takim układzie zostałam zmuszona używania tutejszych kosmetyków.
I miałam zaszczyt używania i poznania szamponu do włosów Timotei - Upiększająca formuła z organicznym ekstrakrem z jaśminu z drogocennym olejkiem arganowym oraz olejkiem migdalowym, który intensywnie nawilza i nadaje włosom żywego blasku , subtelny zapach i jedwabiste lśniące włosy.
Hmm... I tak wyszło że rzeczywiście nadaje on włosom żywy blask i miękkie jedwabiste włosy. Wszystko się zgadza z etykietą producenta. Nawet dodam że włosy bardzo dobrze się rozczesuje i nie ma na drugi dzień efektu push up. Głowa po nim nie swędzi. Jedyny minus to, to że dostalam po nim łupież. Pewnie dlatego że skóra głowy jest przyzwyczajona do jednego rodzaju szamponu. A dozowałam go tyle co zawsze swój.
Żelu do kąpieli używałam z Avon. Nawilzający żel pod prysznic senses & refreshing lagoon o zapachu water fruit & pear.
Żeli z Avon używałam kiedyś namiętnie, bo myślałam że są rewelacyjne. Jednak przestałam bo inne są lepsze. Pod różnymi względami. Żelu trzeba dużo nalać aby pienił się w taki sposób aby ta pijana została na skórze i aby czuć było że myejmy się żelem a nie tylko namoczoną gąbką. Jak dla mnie to on nie nawilża. Zapach nawet ładny, dość intensywny. Po wyjściu z kąpieli jeszcze trochę utrzymuje się na skórze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz