Synek już krzyczy jakiego chce mąż też już wie i ja też. Wyciagam rękę po swojego loda w kubeczku a maz na to : przecież one są bardzo słodkie nie zjesz ich. A ja że zjem właśnie je chce i tyle. On ok to weź. I jego mina że jak to te. W "te ciężkie " dni kobiecie nigdy się nie odmawia bo jak mówi że.chce to to jest tego na 100% pewna. Później było po jeszcze jednym lodzie wodnym. I tak zaspokojona słodyczami wracalam z zadowolona miną do domu. I odrazu humor się poprawił. Chociaż w tym miesiącu nie jest tragicznie to jednak humorek mam i oby nikt nie wchodził mi w drogę.
A dzisiaj na drugie sniadanie
Kawa mrożona z lodami i drodzowka z makiem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz